19 lipca br. w auli Gimnazjum nr 1 spotkali się Ci, dla których pochodzenie, korzenie i wspomnienia są wciąż ważnym elementem życia. Niezależnie od tego, gdzie dziś mieszkają.
Pierwszą atrakcją artystyczną był występ zespołu śpiewaczego Goślińskie Chabry. Okazuje się, że panie w błękitnych spódnicach, a także towarzyszący im panowie (instruktor Marcin Matuszewski oraz pan Janek, który wspomógł swym głosem śpiewacze szeregi) mają wyraźne inklinacje kabaretowe. Z niesamowitą swobodą wplatali w występ wokalny zabawne dialogi, zwieńczone pointą, którą Marcin Matuszewski wygłosił… na leżąco. I nic więcej nie zdradzę, mając nadzieję, że ten kierunek występów zaskoczy jeszcze publiczność podczas innych okazji.
Przybyłych na X Światowy Zjazd Gośliniaków powitał Burmistrz Tomasz Łęcki, który zachęcał do dzielenia się wspomnieniami i wspólnych śpiewów. A namawiać nie trzeba było długo. Gośliniacy w lot podchwytywali melodie ulubionych piosenek. Najgłośniej wybrzmiało „Sto lat” odśpiewane dla pana Norberta Kulse, na trzy głosy!
Z wielkim zainteresowaniem Gośliniacy wysłuchali wspomnień Państwa Karpińskich, którzy pochodzą z Murowanej Gośliny, ale obecnie mieszkają w Australii. Prawdziwie międzynarodowa rodzina (dzieci Państwa Karpińskich mają za małżonków obywateli Włoch i Chorwacji), w której nie zapomina się jednak o polskich korzeniach. – Boże Narodzenie i Wielkanoc zawsze obchodzona jest u nas zgodnie z polskimi tradycjami. Żałuję jedynie, że nie udało nam się dopilnować, aby wszystkie wnuczęta mówiły po polsku – mówiła pani Karpińska. Państwo Karpińscy przylecieli do Polski na kilka tygodni, aby mieć więcej czasu na pielęgnowanie przyjaźni i znajomości z Gośliniakami.
Uczestnicy X Światowego Zjazdu Gośliniaków tradycyjnie wznieśli okolicznościowy toast, a spotkanie zwieńczyło wspólne zdjęcie wszystkich przybyłych.
Monika Paluszkiewicz