Tradycyjnie początek listopada od wielu lat w naszej gminie kojarzy się z muzyką rockową. To już od kilkunastu lat Ośrodek Kultury organizuje imprezę dla wszystkich fanów mocnego grania o nazwie Mur Off Rock. Tegoroczna dwunasta edycja odbyła się 5 listopada w Piwnicy Pub II.
W ten deszczowy listopadowy wieczór chwilę po godzinie dziewiętnastej na scenie stanęła kapela Seven Sages, a publiczności przybywało z minuty na minutę. Formacja jest młodą konińską metalową kapelą, która zaczęła działać w 2014 roku. Inspiracją do tworzenia są głównie kapele thrash i heavy metalowe. Nastoletni muzycy z metalowymi sercami zadziwiają poziomem, jaki już dzisiaj reprezentują. W nowym składzie od lutego 2016 Seven Sages w ciągu kilku miesięcy zagrał kilkadziesiąt koncertów w znanych klubach i scenach festiwalowych m. in. w rodzinnym Koninie, Poznaniu, Kaliszu, Łodzi, Jarocinie, Nowym Mieście nad Wartą. Zespół występował na żywo, jako support przed takimi legendarnymi zespołami, jak KAT, Wolf Spider (Wilczy Pająk), Turbo, Acid Drinkers, Farben Lehre czy The Analogs. Koncert zespołu Seven Sages okazał się bardzo mocnym otwarciem imprezy.
Po krótkiej technicznej przerwie rozległy się pierwsze dźwięki intro i na scenie pojawił się zespół Flying Heads, który był inicjatorem imprezy dwanaście lat temu. Występuje od pierwszego koncertu Mur Off Rock, to z pewnością najdłużej grająca kapela goślińskiej sceny rockowej. Zespół tworzy nowe kawałki i widać, że ciągle czerpie wielką radość z grania. Na koniec bardzo energetycznego koncertu usłyszeliśmy cover zespołu The Rolling Stones i oczywiście nie zabrakło na bis „Babola”, wspólnie zaśpiewanego z publicznością. Zespół rozkręcił imprezę na dobre.
To był jednak dopiero początek najsilniejszych koncertowych doznań, o czym świadczyli wyczekujący pod sceną fani, głównie w średnim wieku, przytupujący niecierpliwie stopami i podśpiewujący pod nosem „Piszę do Ciebie list z pola boju…”. Wreszcie, przed godz. 22.00, na scenie pojawiła się długo wyczekiwana Kobranocka. Zespół z Torunia, którego historia sięga lat 80-tych, a kapela wymieniana jest w gronie legend polskiego rocka. Występując w Murowanej Goślinie w większości w pierwszym (z połowy lat 80-tych) składzie dali popis, w trakcie którego fani wychowani na tej muzyce mogli poczuć znów, jak budzi się w nich pacyfista. Młodzież obecna na koncercie również bawiła się świetnie, ale ze zdumieniem podpatrywała, gdy na co dzień stateczni – wydawałoby się – sąsiedzi czy rodzice koleżanek i kolegów nagle zamieniali się pod sceną w demony, wydzierające się „Ela czemu się nie wcielasz”. Kobra, wokalista, dał z siebie wszystko, wiadomo. Natomiast podczas solówki perkusyjnej Vysola młodzieży opadły szczęki, a starsza młodzież z długim stażem uwielbiania Kobranocki utwierdziła się w przekonaniu, że warto było przyjść na koncert i poczuć się znów jak 20-30 lat temu. Kobranockowi zawodowcy i spryciarze, przewidzieli, że szalejących fanów może wyciszyć tylko jeden bis… deser po tej koncertowej uczcie – „Kocham cię jak Irlandię”. Dziękujemy!
Monika Paluszkiewicz, Tomasz Mizgier
Fot. Tomasz Mizgier